poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Kryza raz jeszcze. Efekt finalny i książka "Kanony kobiecej urody"




Pamiętacie mój wpis o robieniu kryzy? Do przeczytania TUTAJ

Kryza była wykonana dla Doroty Golińskiej, uzdolnionej charakteryzatorki, która tworzyła wówczas książkę o historii makijażu i potrzebowała kostiumów do fotografii ilustrujących jej album.

Książka ukazała się jakiś czas temu, gorąco polecam ją wszystkim zainteresowanym kulturą dawną. Jest to wydawnictwo nie tylko dla charakteryzatorów (chociaż dużo w niej technicznych porad), ale także dla tych, których ciekawią zmiany w wizerunku kobiety na przestrzeni wieków. Makijaż (lub jego brak) bardzo wiele nam mówią o tym w jaki sposób chciano postrzegać kobietę w danej epoce. Podkreślanie pewnych cech fizycznych miało za zadanie informować o przymiotach ducha, a sposób patrzenia na człowieka to przecież jedna z najistotniejszych cech danej epoki.



O książce możecie poczytać na stronie Autorki.

Miałam przyjemność współpracować z Dorotą przy tym projekcie i wykonać dla niej kilka rzeczy. Jedną z nich była właśnie wspomniana kryza.

A wiecie co jest najwspanialsze? Że kryzę robiłam dla Katarzyny Dąbrowskiej:)  To wielka przyjemność robić kostium dla tak zjawiskowej kobiety. Katarzyna została ucharakteryzowana na Elżbietę I, ale myślę, że nikt nie ma co do tego wątpliwości.

Oto ona z wersji zamkniętej (tej, którą prezentowałam na blogu) i moja mizerna fotografia;):




Musi być i bekstejdż (zdjęcie z fanpage'a Kasi Dąbrowskiej):





I efekt końcowy, oczywiście w dziale poświęconym renesansowi.





Fot.: Emil Biliński
Charakteryzacja: Dorota Golińska
Fryzura: Małgorzata Babicz

wtorek, 11 sierpnia 2015

Gorset wstążkowy / Ribbon corset 1900s

Tak wiem, zaniedbałam blog i to porządnie. Nie znaczy to, że nie działam kostiumowo, ale muszę poważnie poważnie zweryfikować kilka rzeczy w swoim życiu, bo na blog nie zostaje mi obecnie czasu.

Nie będę się rozpisywać (bo ostatnio co drugi post zaczynam od narzekania, że rzadko piszę;)) tylko przejdę do konkretów.

Otóż od czasu stworzenia repliki sukni w ramach konkursu organizowanego przez muzeum w Wilanowie złapałam konkretną zajawkę na XIX w. i obiecałam sobie, że w ramach oddechu od średniowiecza zajmę się tą epoką.
Od tego czasu udało mi się uszyć dla siebie dwie suknie: pierwszą z ok 1790 r., a drugą z ok 1905, więc XIX wiek jak cholera.

Obydwie kiedyś tam dokładniej pokaże, obiecuję!

Dziś gorset do tej drugiej. Szyty do sukni na secesyjny Piknik w Pszczynie.






Szyjąc suknię secesyjną wybrałam do niej gorset wstążkowy. Właściwie nie wiem czemu, chyba po prostu z czystej ciekawości. Zdecydowałam się właściwie na półgorset (modeluje tylko talię, częściowo biodra i nie nachodzi na biust), nie miałam bowiem zbyt dużo czasu (gdyż albowiem oprócz gorsetu nie miałam również niczego innego na piknik).




Oryginał jest przeuroczy i miałam nadzieję, że znajdę coś w kwiatki (kwiaty to przecież kwintesencja secesji). Nadzieja matką głupich.


Materiał:


Poszukiwania odpowiedniej wstążki spełzły na niczym. Na zamawianie przez internet nie było czasu, więc byłam skazana na pasmanterie stacjonarne, które- chociaż w Krakowie są dość dobrze wyposażone- nie miały tego, czego szukałam.
Potrzebowałam: czegoś o szer. min 5-6 cm, dość wytrzymałego i dość niesztucznego.
Odrzuciłam wstążki: satynowe poliestrowe, tkane żakardowe (mają wystające nitki po lewej stronie), rypsowe (brak odpowiedniej szerokości) i taśmy bawełniane/parciane (zbyt toporne). Nie zostało mi nic;)

Postanowiłam sama stworzyć wstążkę. W tym celu wykorzystałam jedwab, który zakupiłam kiedyś, ale okazał się mieć jakiś dziwny, sztuczny połysk przez dodatek nylonowej nitki. Na żadną inną odzież historyczną nie nadawał się, ale jako wprawka do szycia gorsetu wstążkowego był ok. Pocięłam na paski odpowiedniej szerokości, zszyłam, przewlekłam i wstążka gotowa;)




Do tego metalowy busk i plastikowe fiszbiny.
Wykorzystałam fiszbiny plastikowe trochę dlatego, że nie było czasu zamówić metalowych (głównie dlatego), ale wiedziałam też, że przy mojej sylwetce jakaś ekstremalna redukcja talii nie będzie możliwa. Gorset w moim przypadku nie skoryguje sylwetki tak, jak ma to miejsce u osób o pełnych kształtach. Zwłaszcza ten typ gorsetu. Ale i tak byłam mile zaskoczona.



Wykrój:


Wykrój znalazłam w niezastąpionej książce Corsets: Historical Patterns & Techniques Jill Salen. Po sprawdzeniu  wymiarów okazało się, że ten poniższy w zasadzie nie wymaga dużych modyfikacji i powinien pasować na moją sylwetkę. Nie siliłam się wiec na własną konstrukcję, wydłużyłam go tylko nieznacznie (przy moim wzroście muszę to robić z każdym wykrojem historycznym) i do dzieła. Zrezygnowałam też z dodatkowych fiszbin po środku paneli z taśmami (uznałam, że jeśli będą potrzebne to je doszyję) i chyba nie będę doszywać, bo bardziej modelował to on już chyba nie będzie.








Efekt końcowy:


Jak na pierwszy gorset wstążkowy (w dodatku szyty w pośpiechu) jestem z niego z grubsza zadowolona. Modeluje całkiem całkiem, bo przy maksymalnym zasznurowaniu ok 8 cm. Wiem, że można lepiej, ale i tak jest nieźle. Jak widzicie na zdjęciach jest on zasznurowany niemal do końca, powinno tam się znajdować kilka centymetrów szpary, ale liczę, że jak przybiorę nieco kilogramów to będzie ok;)

















wtorek, 13 stycznia 2015

Smolik feat. Natalia Grosiak "Fades Away". Moja praca przy kostiumach.

Raz na jakiś czas oprócz zajmowania się modą dawną mam okazję pracować jako kostiumograf przy różnych ciekawych projektach. Ponieważ blog jest poświęcony szeroko rozumianej modzie a w założeniu ma opisywać moje własne podejście do ubrań, postanowiłam, że będę tu również prezentować efekty swojej pracy na planie, zwłaszcza te, które uważam za najciekawsze.
Jak to często u mnie bywa pewne projekty trafiają na blog z dużym opóźnieniem i nie inaczej jest w tym przypadku;) Teledysk kręciliśmy w sierpniu 2013 roku, a jego premiera odbyła się w kwietniu zeszłego roku.

Post, jak pewnie domyślacie się  z tytułu, dotyczy piosenki Smolika "Fades Away" śpiewanej przez Natalię Grosiak z Mikromusic. Występuje ona w klipie razem z Marcinem Halbiniakiem.
Nie będę może rozpisywać się tym razem jakoś specjalnie . Nad teledyskiem pracowałam z Małgorzatą Idzi, z którą uwielbiam tworzyć kostiumy i większość rzeczy realizujemy wspólnie. To, co zobaczycie poniżej to nasze wspólne dziecko: pierworodne, wyczekane i wytęsknione.

Suknia, kokon aktora, pępowina i kokony-rekwizyty (w sumie 4 sztuki, każdy do innych "zadań specjalnych", o różnym stopniu zmasakrowania i właściwościach fizycznych- jeden z nich np pływał po wodzie) zostały wymyślone i wykonane przez nas.

Pierwotnie projekt górnej partii sukni był nieco inny, ale został dostosowany do potrzeb Natalii, która była wówczas świeżo upieczoną mamą.

Teledysk:


I kilka zdjęć z planu:
















W pracy na planie wbrew pozorom nie ucierpiał żaden aktor;) Pożar w klipie jest prawdziwy, serio.

Wystąpili: Natalia Grosiak, Marcin Halbiniak
Scenariusz, reżyseria: Paweł Orwat
Zdj: Patryk Jordanowicz
Montaż: Arkadiusz Chaliński
Asystent kam. Pawel Gaudyn
Kostiumy: Malgorzata Idzi, Anna Franczyk
Charakteryzacja: Klaudyna Góralska
Kier. Produkcji: Rafał Ulicki
Pomoc scenograficzna: Paweł Kantor

piątek, 9 stycznia 2015

Moda inspirowana historią (3). Mistrz Dior i wiek XIX.

Pierwszy post w Nowym Roku chciałam poświęci mojemu ulubionemu zagadnieniu, inspiracjom historycznym w modzie.

Poprzednie posty z tej serii:

Co łączy Wortha ze średniowieczem?
Alexander McQueen i rękawy a gigot.


Dziś wpis poświęcony prawdziwemu królowi projektantów, człowiekowi, o którym mówi się, że ocalił krawiectwo. Christian Dior, który po II wojnie światowej otworzył swój dom mody, marzył o tym, by przywrócić Francji pozycję lidera w krawiectwie haute couture, a kobietom (zmuszonym podczas wojny do oszczędności i wyrzeczeń) dać ubrania pełne luksusu i szyku, przywodzące na myśl stare tradycje krawieckie i najwspanialsze wytwory dawnego rzemiosła.

Pierwszą kolekcję pod własną marką Dior zaprezentował w 1947 roku. Prezentowane ubiory zachwyciły zarówno klientki jak i dziennikarzy. Projektant pokazał coś, czego do tej pozy nie znała francuska publiczność: stworzył nową sylwetkę, która będzie obowiązywać przez całe lata 50 i zachwycać kobiety aż do czasów współczesnych. Christian Dior umiera nagle w 1957 roku, ale te 10 lat twórczości odciśnie piętno na całej współczesnej historii mody.
Samą twórczość Diora i jego projekty można omawiać bez końca, ale chciałabym się tutaj skupić na jego związkach z XIX wiekiem.
Co więc było takiego wyjątkowego w tych projektach ?


Sylwetka

To chyba najistotniejsze z określeń definiujące modę danego okresu. Dior stworzył zupełnie nowy rodzaj sylwetki, niemniej jednak, zobaczcie, jak mocno osadził ją na wzorcach z poprzedniej dekady.
Słynny New Look charakteryzuje się mocno podkreśloną talią, obniżoną linią ramion i dołem podkreślającym kobiece kształty: mocno rozkloszowaną lub opinającą biodra spódnicą.

Dior w swoich projektach inspirował się kilkoma charakterystycznymi sylwetkami XIX wieku, głównie jego II połowy. Traktował je jako źródła inspiracji i twórczo przetwarzał dopasowując do współczesnych sobie realiów i estetyki.


Dior 1947 - [Szwecja] 1865
Dior 1949 - Emile Pingat ok 1860
Dior 1952 - [METmuseum] ok 1844

Dior 1957 -  Liberty of London, ok 1880 

Te porównania można mnożyć bez końca. Prześledzenie twórczości Diora (polecam katalog, link na końcu wpisu) i oglądanie jego ubiorów sprawia, że za każdym niemal razem mam małe deja vu. 

Zwróćcie uwagę, że nie tylko sama sylwetka (kształt, forma ubioru) jest podobna do historycznej, ale również sposób traktowania tkaniny: jej obfitość i pełne rozmachu wykorzystanie, bogactwo różnego rodzaju marszczeń, draperii, które służą nie tylko ozdobie, ale także podkreśleniu prestiżu i zamożności właścicielki. Nonszalancja i rozmach bez oglądania się na koszta.

O inspiracji dawnymi draperiami dobrze świadczy poniższe zestawienie:


Dior 1948 - [ilustracja francuskiego katalogu] 1886


Bielizna

Aby te wszystkie finezyjnie skonstruowane suknie należało zastosować odpowiednią bieliznę. Długo wywalczona swoboda od gorsetów i krępujących halek nie ma znaczenia. Córki odrzucają to, co wywalczyły matki i na powrót sięgają po gorsety, halki i stelaże, tak charakterystyczne dla mody XIX wieku.

Zwróćcie uwagę na poniższy element garderoby. Opisany jest na stronie MET jako underdress, czyli dosłownie: suknia spodnia, rodzaj wspomagającej bielizny, połączenie gorsetu i halki. Nie jest oczywiście gorset w znaczeniu XIX-wiecznym, halka też nie jest stelażem, niemniej jednak  - podobnie jak bielizna wiktoriańska - ma za zadanie zmieniać ciało, trzymać je w ryzach, nadawać mu nowy, pożądany kształt.

zobacz szczegóły na METmuseum
Bielizna wieczorowa, Dior 1955


Poniżej z kolei widać kilka halek i stelaży, które wcale nie tak bardzo są odległe od krynolin czy turniur (modelka na drugim planie). 




Fasony proponowane przez Diora to prawdziwe wyzwanie dla krawców i konstruktorów. Te powabne suknie zachwycające swą urodą i nadające właścicielkom tyle kobiecego wdzięku i szyku to skomplikowane, kilkuwarstwowe (i zapewne stosunkowo ciężkie) konstrukcje z wykorzystaniem fiszbin, sztywników, (kilo)metrów tiulu i kto wie czego jeszcze.


Dior (vintage dress - niestety bez daty)

Detale

Christian Dior był nie tylko mistrzem formy, ale także przykładał niezwykłą wagę do detali. Jego suknie były zdobione z niezwykłą pieczołowitością i zasługują na miana prawdziwych arcydzieł rzemiosła krawieckiego. Ręcznie naszywane kamienie i cekiny, hafty, aplikacje ze sztucznych kwiatów, misterne koronki przywodzą na myśl najwspanialsze suknie z poprzednich epok. Popatrzcie sami! Ja nie mogę oderwać oczu.


Dior "Junon", "Venus" 1949

Dior 1952

Dior "Vilmiron" 1952


Dior 1952

Dior "Palmyre" 1952

I na koniec polecam dwie publikacje Metropolitan Museum z informacjami o twórczości Christiana Diora i przepięknymi zdjęciami jego dzieł:

Christian Dior. Katalog wystawy z okazji 50-lecia New Look

Haute Couture. Historia wysokiego krawiectwa od Wortha do współczesności.


Kiedyś już wrzucałam na FB, ale mogło komuś umknąć więc przypominam że Met udostępnił nieodpłatnie sporą część swoich katalogów, także tych poświęconych historii ubioru. Bardzo polecam na długie zimowe wieczory:)